środa, 23 maja 2012

Rozdział 3


Zdziwiona wpatrywała się w jego twarz, z jego ust popłynął delikatny głos, który przyjemnie otulał uszy dziewczyny.
-Powiedz, błagam Cię powiedz co się stało że płaczesz, uświadom mi że moje problemy są błahe i nic niewarte- wypowiedział ze stoickim spokojem, ona przysłuchiwała mu się z zaciekawieniem, jeszcze raz w swojej głowie przetwarzała to co powiedział jej nieznajomy. Dokładnie analizowała każde słowo- wybacz, nie powinienem- dodał po chwili z zamiarem odejścia.
-Zaczekaj- szepnęła niepewnie- ale nie licz na to że powiem to co chcesz usłyszeć. Każdy ma takie problemy z jakimi sobie może poradzić… a ja.. ja chyba sobie nie radzę- tę ostatnią część wyszeptała. Znów pojedyncza łza zmieszała się z kroplami deszczu tworząc idealną całość. Chłopak był pod wrażeniem, nie tego się spodziewał. Nie odpowiedział już nic. Po prostu usiadł na drewnianej ławce blisko ciemnowłosej. Poczuł ukłucie w sercu- uczucie, które było mu obce, a przynajmniej wcześniej nie zwracał na nie większej uwagi. Jego myśli zmieniły tor, teraz zastanawiał się nad tym co by było gdyby. Co by było gdyby urodził się gdzieś indziej, gdyby jego ojciec był przy nim, gdyby nie stał się sławny i wreszcie gdyby poznał wcześniej dziewczynę siedzącą obok niego, której nawet nie znał imienia. Czy dopuściłby do tego, żeby płakała ? Po tym ostatnim pytaniu w jego głowie pojawił się największy znak zapytania. Milczeli, a ciszę pomiędzy nimi wypełniał dźwięk kropel odbijających się od twardego podłoża. Chciał ją przerwać, aby zagłuszyć swoje myśli, lecz nie mógł znaleźć żadnego odpowiedniego sposobu. Spojrzał przed siebie, na co dzień delikatne, soczysto zielone liście mieniły się w ciepłych promykach słońca, ale nie dzisiaj, dzisiaj były stłumione deszczem i mgłą.
-Harry- wyszeptał, zwracając uwagę dziewczyny na siebie- jestem Harry- powiedział już pewniej, posyłając jej nikły uśmiech.
- Emily i wbrew pozorom miło mi Cię poznać Harry.- Chłopak na sam dźwięk swojego imienia, wypływającego z jej ust zadrżał…
----------------------------------------------------------------------------------------------Od razu z góry przepraszam że dość długo nie dodawałam tego rozdziału ale ogólnie miałam małe zamieszanie z konkursami i niestety brak czasu robi swoje. Ogólnie nie jestem z siebie zadowolona, ten rozdział miał być dłuższy, a wyszedł krótki i w moim mniemaniu denny. No ale cóż czekam na Wasze opinie. Bardzo chciałam też podziękować wszystkim którzy czytają i którzy komentują, to naprawdę bardzo miłe. Byłam naprawdę mega szczęśliwa jak czytałam każdy z komentarzy. Ooj ale się rozpisałam,dobra już koniec TRZYMAJCIE SIĘ <3

środa, 9 maja 2012

Rozdział 2


Powoli uniosła głowę. Przepełnione łzami oczy pragnęły ujrzeć otaczający ją świat, lecz ciecz wypełniająca jej powieki nie pozwalała idealnie wyostrzyć obrazu. Wszystko było rozmazane, widziała jakby przez poranną mgłę unoszącą się nad łąkami. Jeszcze raz mocno zacisnęła powieki, kolejne strugi łez popłynęły po jej policzkach, tylko teraz ginęły pośród kropel deszczu. Wytarła drżącą ręką policzki z mokrego płynu. Czuła kogoś obecność. Spojrzała w bok i ujrzała chłopaka siedzącego na drugim końcu ławki. Na jego twarzy wymalowana była złość i cierpienie. Domyśliła się że był samotny, jakby przeniknęła jego myśli, pomimo tego, iż najprawdopodobniej od zawsze był otaczany dużą ilością ludzi, czuł się samotny. Nie wiedziała z czego to wywnioskowała, po prostu to czuła. Miał idealne rysy twarzy. Delikatne krople deszczu uwydatniały jego piękne,  zielone oczy. Małe, sprężyste loczki opadały mu bezwładnie na czoło.  Nie zdała sobie sprawy kiedy to chłopak przekręcił głowę w bok i już po chwili z zaciekawieniem wpatrywali się w siebie. Poznawali się przez spojrzenie. Kłótnia z kimś bliskim- kolejna rzecz którą wyczytała w jego oczach. Opamiętała się. Poczuła ciepło oblewające jej policzki, na których po chwili można było ujrzeć dwa piękne rumieńce. Spuściła wzrok. Nie zorientowała się kiedy przestała płakać, a miejsce jej łez idealnie wypełniały krople deszczu. Uśmiechnęła się pod nosem, sama nie wiedząc czemu. Chłopak pomimo złego humoru również się uśmiechnął, ukazując rząd białych zębów. W jej głowie pojawił się obraz. Jej mózg idealnie wykreował tę scenę. Leżała na ziemi. Nad jej kruchym i delikatnym ciałem stał zielonooki chłopak. Na jej szyi można było dostrzec ślad. Ślad sznura. Miała zamknięte powieki. Nie oddychała. Była martwa, na własne życzenie. Zwróciła uwagę na postać stojącą koło jej ciała, miał podpuchnięte oczy, płakał. Padł na kolana tuląc ciało do siebie. Krzyczał. Słyszała jego niemy krzyk, słyszała go w swojej głowie. Myśli odpłynęły, a  na ich miejsce wtargnęła pustka. Zatraciła się w przestrzeni umysłu. Znów powoli przekręciła głowę by ujrzeć sylwetkę chłopaka. Wstał i idealnym ruchem przybliżył się do ciemnowłosej…
-----------------------------------------------------------------------------------------------
Mam wrażenie że wyszedł beznadziejny, no ale mam nadzieje że jednak ktoś skomentuje. Cieszę się że jest coraz więcej wejść, szkoda tylko że liczba komentarzy nie wzrasta wraz z ilością wejść. No ale widocznie się nie podoba. TRZYMAJCIE SIĘ MOŚKI I DZIĘKUJE WSZYSTKIM CZYTAJĄCYM <3

sobota, 5 maja 2012

Rozdział 1


Był załamany. Cały świat, ten wielki, upragniony przez wielu świat, stał się dla niego niczym. Przytłoczyła go sława. Nie chciał tak dalej żyć. Każdy jego ruch był monitorowany.  Musiał uważać na każde słowo i każdy, nawet najmniejszy gest. Lecz to był tylko jeden z wielu powodów jego smutku. Szedł parkiem, z rękami w kieszeniach, szurając nogami o twarde podłoże. Ciągła świadomość tego że pokłócił się z najlepszym przyjacielem nie dawała mu spokoju. Jakby tego było mało powiedział matce, że na razie nie chce jej widzieć. Słowa, które wypowiedział zakorzeniły się w jego głowie i odbijały się potężnym echem powodując u chłopaka zły nastrój i potworny ból głowy. Twarz, mimika, gesty najlepszego przyjaciela wciąż widniały w jego oczach. Głos, pojedyncze słowa i porywcze zdania Louisa wciąż tłumiły się w jego uszach. Żałował tego. Walczył sam ze sobą. Znienawidził siebie i cały na pozór idealny świat. Nie prosił o wiele. Chciał mieć wsparcie. Poczuł że na jego policzek spadła pojedyncza kropla. Jakby kogoś łza, która zakreśliła ślad na twarzy chłopaka. Na co dzień lubił deszcz, ale w tym momencie go nienawidził. Przeklął cicho pod nosem. Uniósł delikatnie wzrok, jakby bojąc się tego co może zobaczyć. Ujrzał całkiem pusty park i ławkę, na której siedziała dziewczyna. Skulone nogi, schowana twarz. Długie, nieułożone, ciemne włosy dokładnie zakrywały delikatne ciało. W jego głowie pojawiła się myśl, inna od dotychczasowych. Skulona postać dziewczyny podrygiwała, do jego uszu dobiegło ciche łkanie-płakała. Zaciekawiło go czy ona ma podobne problemy, a może przy jej problemach jego były niczym ?  Stwierdził że musiało przytrafić jej się coś naprawdę niemiłego skoro znalazła się w taką pogodę w opustoszałym parku.   Jeden krok, za nim kolejny, po chwili podążał pewnym krokiem bliżej tej ławki. Starał się nie przywiązywać wagi do takich rzeczy, ale zawsze była to jego ulubiona ławka, przychodził tam kiedy się cieszył i kiedy był smutny. Nie zamierzał usiąść gdzie indziej ponieważ tam  siedziała dziewczyna. Powolnym i majestatycznym ruchem usiadł na ulubionym miejscu. Zlustrował jeszcze raz postać siedzącą na drugim końcu drewnianego siedzenia, zadrżała…

piątek, 4 maja 2012

Prolog


Była w parku. Zastanawiała się nad sensem istnienia. Uważała że jej życie to jedna, wielka pomyłka. Była zła na siebie za to że jest. Myśli kłębiły się w jej głowie, przenikały każdą komórkę jej ciała. Zastanawiała się czy może tego nie zakończyć, może lepiej by było jej po tej drugiej. Nie potrafiła znaleźć choć jednego konkretnego powodu do istnienia. Jej życie było w jej rękach, należało tylko do niej, lecz ona była przekonana, że jest inaczej. Nie czuła wsparcia, przyjaciele się od niej odwrócili. Poczuła potworny ucisk w piersi- to tylko strach, a może aż strach. Bała się zakończyć to sama. Chciała żeby chociaż w tej chwili ktoś przy niej był. Zastanawiała się czy ktokolwiek zauważyłby, że jej już nie ma, czy przyszedłby ją pożegnać. Te myśli nie dawały jej spokoju. Kropla z jej oka zakreśliła delikatny, mokry tor, po którym po chwili zaczęły podążać pozostałe słone łzy. Zacisnęła mocno powieki, jednocześnie przyciskając mocno do klatki piersiowej kolana i opatulając nogi rękoma. Zapomniała o całym istniejącym świecie, w tym momencie liczyło się tylko jej życie, które tak bardzo chciała stracić, jednocześnie bojąc się śmierci…